Wczoraj na treningu znów uświadomiłem sobie, że jakkolwiek bym chciał, nie potrafię liczyć trafień po węgiersku. I to jest dziwne. Liczenie bowiem jest ponoć takim podstawowym procesem myślowym, które ludzie potrafią poprawnie wykonywać wyłącznie w języku ojczystym, a w przypadku ludzi dwujęzycznych (jak ja) w języku, w którym pobierali podstawową naukę matematyczną. I to się z reguły zgadza, bo na ogół ja też liczę po węgiersku, szczególnie jeśli chodzi o jakieś bardziej złożone obliczania, jak dodawania czy mnożenia. Mój tata też wspominał o tym niedawno, że chociaż żyje na Węgrzech od dwudziestu kilku lat i ostatnio bardzo mało mówi po polsku, liczyć zawsze liczy właśnie po polsku.
W związku z tym wydaje mi się dziwne, że w trakcie walki szermierczej nawet jak kurczowo próbuję, po prostu nie idzie mi liczenie trafień po węgiersku. Może ma to związek właśnie z tym, że szermierką zacząłem się zajmować w Polsce, i całą terminologię tego sportu oswoiłem wyłącznie po polsku - odpowiedników węgierskich większości określeń specjalistycznych typu wypad, rzut, sunięcie, zasłona, chwyt itd. wogóle nie znam. Ale liczenie to jednak liczenie - nawet jeśli nie chodzi o jakieś skomplikowane kalkulacje.
Ciekaw jestem jak to jest u innych dwujęzycznych...
PS. Mój wczorajszy wynik był wreszcie niezły, 6 wygranych walk z 10, trzymam 3 miejsce w mojej kategorii w rankingu klubowym :)
Utolsó kommentek